Sarnie Wzgórza to miejsce spotkań saren i jeleni.Każdy wilk który tu przyjdzie, na pewno nie wyjdzie z tąd niezadowolony

*Wadera weszła powoli na wzgórze skąd rozpościerał się widok na pobliskie wzgórza.Rozglądając się na boki, zeszła by zaczaić się na sarnę*

*Wtem podeszła do niej wilczyca zwana imieniem Youka*Witaj.

*Wilczyca spojrzała na Youkę* Hej

Widzę, że jesteś głodna.*powiedziała patrząc na strudzoną wilczycę.*
Pamiętaj o gwiazdkach w odpowiednich miejscach

Nie,polowałam dzisiaj*powiedziała i poszła by wbić swe wampirze kły w tętnice młodej samicy sarny*

Masz dobry refleks.*powiedziała z uśmiechem.*

Dzięki.Mam pytanie. Czy podoba ci się Santos?*Wadera usiadła i przewiercała na wylot młodszą wilczycę*

No wiesz słodki jest.*Powiedzieła nie śmiało.*

Jak chcesz , to mogę udzielić wam ślubu. Chcesz ? *wadera spojrzała na wilczyce pytająco*

Możesz, ale jeszcze nie teraz.*odpowiedziała nie pewnie.*

Dlaczego?*Wadera wstała lecz nagle opadła bez tchu*

Dlatego,że najpierw musimy lepiej się poznać.*powiedziała stanowczo.*

W tej chwili podszedł młody basior o imieniu santos.*Hej!

*Wadera odpowiedziała.*Cześć!

Cześć!* Syknęła * Czego chcesz ?!

Youko pójdziesz ze mną?*powiedział nie zwracając uwadi na złą Eclipse.*

Oczywiście.*odpowiedziała nieśmiało.*

*Oddalając się u boku pięknej wilczycy powiedział do niej.*Youko zawsze chciałem ci to powiedzieć, ale bałem się, że mnie wysmiejesz, lecz powiem ci to wprost.*Wzioł trzy głebokie oddechy i powiedział.*Podobarz mi się.

*Wiczyca zaniemiała patrzac z nie dowierzaniem na basiora.*No wiesz, ty mi także się podobasz.*Wtem pomiedzy obojgiem wilków pojawiło się uczusie, którego nigdy nie znali.*

*W owej chwili samiec polizał samice po pysku i przytulił ją do siebie mówiac.*Kocham cię.

Ja ciebie też.*powiedziała szeptem wtulając się w samca.*

Wiesz co, może wrócimy do Eclipse?*Powiedział z uśmiechem.*

Musimy?*Powiedziała lekko zasmucona.*

W końcu będziemy musieli.*Odpowiedział śmiejąc się lekko.*

No dobrze, to chodżmy.*powiedziała cieńkim i słodkim głosikiem.*

*Poszli więc razem do Eclipse, aby jej oznajmić, że są razem i że może im udzielić ślubu.*

Santos, chodź pójdziemy gdzieś gdzie jest cicho i spokojnie,proszę?*powiedziała
z uśmiechem na ustach.*

Dobrze.*Odpowiedział, a zarazem sprawił, że samica się położyła.*

Kocham cię.*Powiedziała i jednocześnie polizała basiora o pysku.*

Proszę cie, chodźmy.*Powiedział stanowczo.*

Dobrze, ale póżniej pójdziemy sami na piękny space.*Powiedziała zachęcająco.*

*wilczyca przyjęła postać i warkneła na Santosa oznajmiając , że wszystko słyszy*

Witaj, czemu jesteś taka zła.*Powiedziała zdziwiona.*

* smoczyca zamachnęła się ogonem trafiając w Santosa. Youce przekazała myślą"On mnie denerwuje!"*

Dlaczego?*Powiedziała nie wiedzac o co chodzi Eclipse i tym samym martwiąc się o Santosa.*

*smok warknał i podleciał do Santosa*

Zostaw go!*Krzykneła i rzuciła się na smoczycę w obronie samca.*

*smok opętany pragnieniem podleciał w górę i pikował wprost na Youkę*

*Staneła i powiedziała.*Niech sie dzieje co chce.

Youka!Uważaj!*Powiedział pod wpływem adrenaliny.*

*smoczyca wleciała na Youkę i uniosła ją w górę*

Eclipse!Proszę,przestań!*Powiedziala pryestrasyona.

Napewno chcesz?*spytała i uniosła się w górę*

Tak!*Powiedziała.*

*na pysku pojawił się złowieszczy uśmiech* jak sobie życzysz! * smoczyca rozluźniła szpony gdzie trzymała Youkę*

*Samica spadła i leżała nie przytomna i poturbowana.*

*Samiec podbiegł do samicy i mówił*Youka prosze nie zostawiaj mnie!*

*nagle smoczyca odzyskała świadomość. Po dłuższej chwili dotarło do niej co zrobiła.Podleciała do Santosa*

*Samiec warknoł i nie pozwolił podejśc*

*smok odepchnął basiora*Nie dotykaj mnie!

Zrobiłas jej wiele krzywdy!*Basior skoczył z zebami na waderę*

Zostaw mnie!*wadera powtórzyła,lecz tym razem spojrzała mu prosto w oczy w ten sposób sprawiając,że czuł jakby go torturowano*

Santos.*Powiedziała  bez tchu.*

Santos,Woła cię!*wadera znów przyjeła swoją postać*

Youka jak się czujesz?*Powiedział zmartwiony.*

Boże,jakie to romantyczne! Chyba żygnę!*wadera udawała sarkazm*

Co się stało?*Spytała nieświadomie.*

A nic, tylko się potknęłaś i straciłaś przytomność.*Powiedział*

Au!*Jękła z bólu.*

Co Ci jest?*Zapytał zmartwiony.*

*Wadera pokazała zakrwawionom łapę.*

*wilczyca spojrzała na zakrwawioną łapę. Zaczeła walczyć z demoniczną częścią osobowości która żądała krwi biednej wadery
(Youki)*Nie!Nie dam ci jej skrzywdzić!

Eclipse,co się dzieje?*Spytała zmartwiona.*

Lepiej mnie zostaw!*wadera zaczeła warczeć na niewidzialną część siebie*

*Samica wstała chwiejąc się.*

Eclipse,co jest?*Zapytał rozkojarzony.*

*Nagle zza pobliskiego wzgórza wyłoniła się ciemna postać*Hej wszystkim!*Powiedziała nie wiedząc o niczym*Co się stało?

Nic!*warkneła*

Eclipse,o co ci chodzi.*powiedziała niezadowolona.*

Może lepiej jej dzisiaj nie wkurzać.*Powiedziała oburzona wilczyca*Chyba ma dzisiaj zły dzień...*Mówiąc to odeszła od towarzystwa i zaczęła polować.*

*Wilczyca rzuciała sie na Eclipse.*

*wadera wbiła kły w jej szyję*i co ? Chcesz pokonać nieśmiertelną?

Ekhemmm... *Wykrząkał głos zza krzaków* Może troszeczkę ciszej?! Wszystkie rogatki wypłoszyłyście. *Powiedziała zdenerowana* A poza tym co tu się znowu dzieje? Eclipse tylko mi nie mów, że... NIC!

*Wilczycy zaświeciły oczy na zielono i bez zastanowienia odrzuciła Eclipse od siebie.*

Widzę, że coś się święci. *Powiedziała zafascynowana wilczyca*

*wadera ugryzła Youkę wpuszczjąc wampirzy jad* co teraz?

*Wadera nie przejmując się tym dalej walczyła z Eclipse.*

*wadera odrzuciła wilczycę*dalej zgrywasz hojraka? Już niedługo! Jad cię zmieni zobaczysz!

*Wadera podleciała jak najszybciej do Youki* Nic ci się nie stało? *Spytała łagodnym głosem* A ty co jej zrobiłaś? *Krzyknęła na Eclipse* Opanuj się!

Nie!*warkneła i skoczyła na Sashę*

*Wtem samica poderwała się i obroniła Sashę.*

* Wtem wadera zaczęła się śmiać* Z poprzedniego życia został ci charakter, jak widzę!

Wiesz co ,może i jestem wampirem ale nigdy nie pozwolę ci nikogo skrzywdzić.*Powiedziała wściekła.*

Gdy poczujesz pragnienie, sama kogoś skrzywdzisz!*zaczeła powoli skradać się do Youki*Czuję, że jesteś wyjątkowa

Nie jestem taka jak ty!*Krzyknęła.*

Jesteś!*staneła w miejscu patrząc prosto w oczy Youki*

*Wtem wadera rzuciła się na wilczycę nie mogąc powstrzymac gniewu.*

*używając wampirzych mocy tj.szybkiego tempa uciekła od atakującej ją wadery*

*Wadera staneła i krzyknęła.*Co, bisz się?

nie!*na potwierdzenie słów przemieniła się w smoczycę*

*Warknęła*

uspokój się! Spróbój zrobić to co ja! Czuję,że to potrafisz!*smoczyca usiadła na trawie*

*Nie spodziewanie wilszyca zamieniła sie w gryfa.*

Bravo!*smoczyca przybrała swoją postać*

*Gryf podleciał do Eclipse.*

Siendo inmortal tiene sus ventajas*powiedziała i uśmiechneła się*

*Gryf zamachnął się łapą i trafił w Eclipse.*Ico teraz zrobisz?

por lo que desea hacer cosquillas?!*zamieniła się znów w smoka*

Nie rozumiem co mówisz ale nie przeszkadza mi to.*Powiedziała śmiejąc się.*

*wadera użyła mocy i sprawiła,że w Youkę udeżył piorun* co teraz?

{jest Sara . Na wiad. napiszę hasło}

*Wadera przemieniła sie w swoja postać.*

Miękniesz?

Dopiero sie rozgrzewam!

Napewno!

Tak!

*Wtem wadera nieoczekiwanie wstała, podleciała ostatkiem sił do Eclipse i ledwo wyszeptała* Myślałam, że jesteś inna.*Zemdlała. Przez przypadek towarzysz watahy magii- Smok zobaczył wilczycę i zabrał ją do swojej jaskini. Wadera zdążyła tylko zobaczyć dalszą kłótnię Alf.*

Jestem potężniejsza niż myślisz!*warkneła i ugryzła Youkę *depare te maldigo! Santos también serán como nosotros! Vas a ver lo que puedo hacer!

Pero lo que debe hacer?

Nic nie możesz zrobić!*wadera pobiegła w stronę nicniepodejrzewającego Santosa*

Santos!Uwarzaj!*podbiegła i ugryzła waderę w szyję*

*wadera odzruciła wilczycę tak,że ona uderzyła o skałę.Następnie ugryzła Santosa i wpuściła jad*

Ej, ej... Co tu się dzieje? Rozumiem, że się kłócicie, ale nie można tego załatwic pokojowo?*Odezwał się głos zza krzaków*

*Santos padł i nie ruszał się*

*Wadera podbiegła i rozpłakała się*Santos obudź sie!

*Basior położył łapę na łapie Youki i powiedział*Nie płacz.

Jak się czujesz?

Dobrze,ale dziwnie.

Bo jesteś wampirem, tak jak ja.

*Podniósł się, polizał waderę po pysku i powiedział*Kocham cię.

Eclipse,miałam ci to powiedziec wcześniej, ale nie było czasu,a więc możesz mi i Santosowi udzielic ślubu.

¿A quién me parezco a ti?! Un sacerdote?! Soy mujer, yo no soy digno ....*wadera podbiegła i spojrzała ze śmiechem w oczy Youki*

O co ci chodzi?

*Basior przydreptał na Wzgórza.Wtem ujrzał białą wilczycę.Rozpoznał ją.To przez nią wrócił na ziemię*

*Wadera spojrzała na czarnego basiora.Między nimi rozkwitło uczucię które stopiło ich zimne niczym lód serca*

Eclipse,kto to?

Nie wiem.Ale jest..*wadera usiadła na trawie wpatrując się w Basiora*

Witaj.Jak się nazywasz?

Eclipse.Ty Haruiko,nie prawdasz?Chodź na chwilę za mną..*wadera poszła w stronę starej brzozy*

Witaj Youko!

Hej!

Wiesz,co?Może i znamy się 5 minut ale...będziesz moją żoną?*basior przybiegł do wadery*

yyy no,ja też chciałam to zaproponować więc tak*wadera polizała basiora po pysku*

Czyli tak?

Oczywiście!*wadera ,,przytuliła"Basiora*

Santos?A czy ty chcesz mieć zemną dzieci?*Zapytała niepewnie.*

Youka.Wiesz, że cie kocham i wiesz też,że chcę być z tobą i tak chce mieć z tobą dzieci.

Kocham cię!*Krzykanęła i tuląc basiora przewróciła.*

Choćmy do jaskini.*Szepną.*

*Wadera wstała i pobiegła do jaskini a basior za nia.*

Eclipse,co robisz?*Basior zauważył Eclipse z Haruiko.*

Gołąbeczki.*Szepnęła do swego ukochanego.*

My też tacy byliśmy.*powiedział i przyciągnoł do siebie waderę.*

*Wadera wtuliła się w basiora i nie zwracała uwagi na swoja koleżankę która też przytulała sie do samca zwanego Haruiko.*

Kocham cię .*Szepął i polizał waderę po pysku.*

Ja ciebie też.*Także szepnęła i wtuliła się w Santosa tak mocno,że mało co by go nie udusiła.*

Spokojnie,udusisz mnie!*Powiedział słabym głosem.*

*wadera postanowiła przyjść.Ujrzała Santosa i Youkę.Zaczeła planować kolejny, chamski żart*

Hej Arteyiu!

Ile ja znam tych wilków?*wadera powiedziała po cichu po czym rzuciła z przekąsem*Cześć Youka

Mamo kto to jest?*Zapytał Youkę*

Ktoś,kto cie za chwilę.......ZJE!*wadera podbiegła i wystraszyła Foresta*

*Forest popatrzył sie na samiczkę i warkną.*

Uuu już się boję hehe.I co ? polecisz teraz do mamusi albo tatusia?*wadera patrzyła na wilczka*

Wyszczekana jesteś. Jestem Forest.

Boże,taki mały a gada jak moja mama!*wadera zdziwiła się*

Chcesz się zabawić?

yyy w co?

Zarzartować ze starymi.

*wadera dała żółwika Forestowi*Jesteś spoko, mały.Ja jestem Arteyiu I,cholera!.Arteyiu.Tylko nie powtarzaj tego co powiedziałam wcześniej

*Wilczek  wzioł ślimaka i połżył na grzbiecie Youki.*

Lepiej zwiewajmy!

*Ślimak wszedł na ramie wadery*AAAAAAAAAAA......zabież to zemnie!*krzyknęła do Santosa.*

Uciekajmy!*Krzyknł do Arteyiu.

* * Ok może będzie lepiej!

Arteyiu fajna jestes

Ty też,młody,ty też!

Masy rodzenstwo.

Tak, 2 siory

A ja dwuch braci i dwie siory.

Tak?czyli 5 jest was w jaskini?

No.I to jest masakra.

Może niech przyjdą?Będzie większy ubaw!*wadera podstwaiła patyk pod łapy Santosa*

Pitka!A wugle to bracia i jedna siostra muszom byc w jaskini bo nie otwierajom oczu,ale Rosalia morye pryzjsc.

Ok*wadera czekała na nadchodzącego Santosa*

Hej braciszku!

*wadera położyła jaszcurkę na głowę Rozali*

Żółwik!

żółwik!

*Wadera zrzuciła jaszczurkę z głowyi krzyknęła*Mamo,a Forest znowu mi dokucza!

Co robi moja kochana siostrzyczka?*wadera przytuliła Arteyiu*

Forest przeproś siostrę!

Weź!Nie jestem twoją kochaną siostrzyczką!*wadera warkneła na starszą siostrę*

Weż się matka!

Hłe,hłe!

*Wadera zaprowiadziła córkę do jaskini.*

Nienawidze jej!Ciągle się czepia.

Czego uczysz tego szczeniaczka?Widzisz,że on ma tak mało w swojej słodkiej główce,że wszystko po tobie powtarza!*wadera skarciła córkę*

Elo!
{poczekja 20 min bo muszę coś zrobić}

Witaj mój ulubiony braciszku!*Przytuliła Foresta i polizała po pysku.*

Spadaj!Otworzyłas oczy i już mnie denerwujesz.

Cornna,mama się o ciebie martwi.

Ide tato! Papa Forest,widzimy sie w domu.

Forest też idzie!

Wal sie ojciec!

*Basior wzioł syna do pyska i zaniósł do jaskini z córką.*

Eclipse!Widziałas Foresta?

Rozmawiał z Arteyiu.A co?

A martwie sie o niego bo, był przedchwilą w jaskini ,ale wyszedł.

Pomogę ci szukać

Szukałas mnie matka?

Gdzie byłeś?

A co cie to?!Moja sprawa.

Forest!*Warknęła i spojżała surowo na syna.*

O boże!

Waż się!

*Przybiegła i rzuciła się z radości na brata*Cześć ukochanybraciszku.

Coranna, chodż do mnie.*Powiedziała łagodnym głosem.*

Hej!

Eclipse,gdzie twoje dziewczyny?

Hej mała

Siema!Chcesz pójść podokuczać komuś?

No a jak?

Kopać dołki,gryść i hałasować

Po co?Zróbmy pułapkę na księżniczkę Ziemi.Niech się pokąpie wśród poddanych*szatański śmiech*

Która?*zaśmiał się szyderczo*

Tą lalunię Corannę?

Ok.*Zaczł kopać dołek*

Pomogę*wadera pomogła Forestowi*

Gotowe.

Chodź za mną.Przyczajimy się*wadera schowała się za pobliski krzak*

*Wilczek poszedł w ślady koleżanki i skrył się za dębem.*

Elo!!!

Siema brachu! :rock:

*Wtem Coranna położyła jaszczurkę na grzbiecie mamy i nadodatek wypóściła gaz z zadka prosto matce w nos.*

Brachu patrz co nasz młoda zrobiła!

Nieogarniam.Coranna zrobiła psikusa, a ty mówisz moim i Arteyiu wulgarnym językiem.Super!

Idziemy komós po dokuczać?

Arteyiu idziesz?

Ej,moge iść z wami?

Jasne,brachu.Arteyui, a ty?

Forest,idziesz ze mną do miasta?*wadera nie czekając na odpowiedź poszła w stronę mista*
zt.

No dobra,a reszta też może iść?

czemu nie?

Chodźcie!*Na znak wszyscy poszli za nim.*

*Wrócili z miasta, lecz była mgła i nic nie było widać nawet trawy,A zbliżała się burza.*

Arteyui idziemy gdzieś się schronić?

Po co?burza jest ok...Zresztą czekam aż ktoś tu przyjdzie,hehe

Arteyiu chodź będzie fajnie.
{odpisz]

ok....

*Skryli się w jaskini rodzeństwo Foresta położyli sie a on i Arteyiu siedzieli.

*wadera ujrzała zbliżający się kształt.Wilczyca uśmiechneła się*

*Samiec polizał waderę Arteyiu po głowie.*

Co ty robisz?

A nic tak jakoś?*Powiedział wykręcajac się od odpowiedzi.*

Yhm,napewno *wtem przyleciał mały elektryzujący smoczek *

Tak.*Zamienił sie w toksycznego smoka.*

Forest!*Krzyknęła z przerarzenia.*

Co jest?8Wtem basior ujżał rodzeństwo wybiegające ze strachu z jaskini oraz idącego za nimi starego i wściekłego wilka.*

Co zrobimy?

*Samiec zamienił się w swoją prawdziwą postać i powiedział*Czemu pan nas straszy?

*Wilk rzucił sie na Foresta, a rzeszta schowała sie*

*Samiec odrzucił nieznajomego wilka.*

*Wadera patrzyła na swego brata w walce.*

*Samiec odrzócił wilka do rzeki,a on padł na ziemie ciężko ranny.*

Forest nic ci nie jest?Arteyiu pomóż go przenieść!

*wadera podbiegła do Flory i chwyciła Foresta*

*Samiec został przeniesiony do jaskini.*

Co teraz?

*Samiec obudził się*Co jest?

Wstajemy,kochanie,wstajemy,wstajemy szkoda takiego dnia..Kto rano wstaje temu co? WSTAWAJ NO WSTAWAJ! SSIESZ KCIUKA ?

*Samcowi wydawało się że widzi tamtego wilka warkną i skoczył na Arteyiu.*

Siad zły Forest!

Arteyiu?Ja,ja,ja...

Co?Też tak mam...Nie wiesz?

Yyyyyyy....Co?

Nie jąkaj się! Bądź facetem!

*Samiec warknął na Arteyui i niespodziewanie odskoczył*

Co tak skaczesz?

Zostaw moje rodzeństwo i Arteyiu*Nadal widział ten obraz.*

Sorry.*wadera zawołała smoka który poraził prądem Foresta który stracił przytomność*

*Samiec nic nie robił tylko leżał,lecz po chwili sie obudził i polizał Arteyui *

Co ci się śniło?

Arteyui coć pozrozmawiać ze mną.

O czym?*wadera zaczeła nucić*

Dowiesz się.

*wadera poszła nie przestając nucić*

Arteyiu lubie cię.

Ja cie też.*wadera odeszła niedaleko niego i zaśpiewała do wilków których nikt nie widzi prócz niej *

Arteyiu a jak bym ci powedział że cie kocham nieżebym kochał tylko tak się pytam.

Wiem że mnie kochasz*wadera wstała i zaczeła mówić nieznanym językiem*

*Samiec wytszczerzył oczy*

W wolnym tłumaczeniu: ehh nie zrozumiesz albo weźmiesz za wariatkę.........

Czyli co wiesz,a ja nie wiem czy ty mnie?

Dobra kocham cię ty mnie też.Muszę ci coś powiedzieć.........*wadera patrzy na basiora*

Co?

Nie wiem jak to powoedzieć ale.. Zacznijmy od początku. Jestem Demonem i Władczynią Cieni

Dziewczyno moja mam nie jest lepsza jest wampirem i zmienia kształty, a ja nie wiem kim jestem.

Moja też.Wszystko jest ok..Zresztą Władca Cieni zdarza się raz na ok 10 000 lat i wszycy chcą go zabić.....nic takiego co nie? Zresztą trzecia wiadomość : należę do rebelii

A ja jestem odmieńcem wiesz chyba nie możemy sie przyjażnić.Nie wiem.

Czemu?*wadera zaczeła śpiewać swój hymnn*Abraham took Isaac’s hand and led him to the lonesome hill.

While his daughter hid and watched,

she dare not breathe.

She was so still.

Just as the angel cried for the slaughter,

Abraham’s daughter raised her voice.

Then the angel as